Wszyscy jesteśmy szaleni

Data:

Każdy kiedyś odnajdzie szczęście, a przynajmniej każdy ma nadzieję, że tak będzie. Dlatego, nawet jeśli dzisiaj daleko odbiega od naszych wyobrażeń, idziemy dalej i wierzymy, że jutro będzie lepsze. Bo zawsze istnieje jakaś droga do szczęścia, musimy ją tylko odnaleźć, prawda?

Paulo Coelho, brazylijski pisarz i poeta, wywołuje wśród czytelników uczucia skrajnie ambiwalentne. Rzadko się zdarza, by ktoś wygłaszał na jego temat niejasne poglądy. Ludzie albo go kochają, albo nienawidzą. Jedni z zamiłowaniem i zapartym tchem pochłaniają każdą kolejną książką, upatrując w nich życiowych mądrości, natomiast inni szydzą i bezdusznie drwią z pseudo głębokich przekazów. Ale po to w końcu tworzy się sztukę, by każdy mógł interpretować ją na swój sposób. A ekranizacja powieści “Weronika postanawia umrzeć” jest pozycją, która w dzisiejszych czasach zdecydowanie zasługuje na dobre słowo.

Tytułowa Weronika (Sarah Michelle Gellar), to dobrze radząca sobie w życiu kobieta. Stanowisko młodszej specjalistki w sporej firmie, 75 tysięcy rocznie plus dodatki, ładne mieszkanie w jednej z nowojorskich dzielnic. Wielu osobom na jej miejscu wystarczyłoby to do szczęścia. Jednak nie Weronice. “Gdy osiągnęła już wszystko czego oczekiwała od życia, doszła do wniosku, że nie ma ono sensu, bo wszystkie dni były takie same. I postanowiła umrzeć”. Tak po prostu. Za zamkniętymi drzwiami mieszkania, przy akompaniamencie głośnej muzyki, alkoholu i garści tabletek nasennych. Ale, o dziwo, życie napisało dla niej inny scenariusz, którego ostatni rozdział nie kończył się w tym miejscu.

Emily Young stworzyła ciepły i napawający pokrzepieniem obraz człowieka, który przed obliczem śmierci na nowo poznaje uroki życia. Bo chociaż Weronika postanowiła umrzeć, to w obliczu nieudanej próby samobójczej i darowanym jej od losu dodatkowym czasem, odkrywa w sobie uczucia, pragnienia i marzenia, których wcześniej nie była świadoma. To film o dosyć prostym przekazie: cieszmy się życiem, korzystajmy z ulotności chwil, spełniajmy marzenia i pielęgnujmy relacje z bliskimi.

Nie czytając książki, nie jestem w stanie powiedzieć, czy ekranizacja bardzo odbiega od historii pisanej. Fani Paula Coelho na pewno jednogłośnie stwierdzą, że film nie dorównuje książce ich “Guru“. Dla tych wszystkich jednak, którzy z pisarzem mają znikome doczynienie, obraz w zupełności wystarczy. Larry Gross i Roberta Hanley uraczyli nas nieskomplikowanym scenariuszem, a gra aktorska trzyma odpowiedni poziom i jest miła dla oka. Nie sposób szukać tu impulsywnych emocji czy pełnych przejęcia scen. Jedynymi fragmentami naładowanymi ekspresjonizmem są wybuchy złości Weroniki na fotelu w gabinecie doktora Blake’a (David Thewils). Swoją drogą, to ciekawa postać, która zasługuje na chwilę uwagi. Lekarz prowadzący prywatną klinikę psychiatryczną, pomagający ludziom zagubionym w szaleństwie, sam jest osobą, której trudno zmierzyć się z rzeczywistością. Zamknięty za murami szpitala, traktuje go jako swego rodzaju schron przed światem istniejącym po drugiej stronie ogrodzenia. I chociaż stara się jak może, by pomagać podopiecznym, to zarazem usilnie próbuje ich zmanipulować i zatrzymać na miejscu.

Widzom, którym do gustu nie przypadnie sama historia, być może poddadzą się czarowi muzyki. Murray Gold Hansem Zimmerem co prawda nie jest i daleko mu do twórczości tego kompozytora, nie mniej jednak w “Weronice” stworzył muzykę delikatną i nostalgiczną, doskonale wtapiającą się w ogólną koncepcję filmu. Plus we wstępie świetny kawałek Radiohead “Everything In its right place” Dla każdego coś dobrego.


Zwiastun: